wtorek, 13 maja 2014

Rozdział 14

Obudziły ją śpiewające dźwięczną melodie ptaki, siedzące gdzieś na drzewie za oknem. Leniwie, jak od niechcenia, otworzyła swoje fiołkowe oczy. Swoimi niezwykle czułymi dłońmi dotknęła delikatnego, welurowego koca, którym  była okryta. Wygramoliła się spod niego powoli i spojrzała na flanelową koszulę, która jakimś cudem znalazła się na niej, zastępując jej suknię. Z przerażeniem zobaczyła swoją bieliznę, leżącą na łóżku. Wskoczyłaś do łózka Włochowi, drwiła z niej podświadomość, która odzywała się w najmniej odpowiednich momentach. Owinęła się wiszącą na wieszaku męską bluzą i wyszła na zewnątrz.
- Cristiano? - poza świergotem nic nie zdołała usłyszeć. Obeszła cały dom wokół, rozglądając się uważnie - Cristiano..? - powtórzyła z wahaniem.
Poczuła czyjąś obecność i błyskawicznie obróciła się, spoglądając za siebie. Chłopak miał wyraziste jasnobrązowe oczy i krótkie włosy. Wyglądał na przejętego i smutnego, aczkolwiek miał bardzo ujmujący uśmiech. Cofnął się o krok w momencie gdy na niego spojrzała.
- Kim jesteś? - uniosła idealnie wyregulowaną brew.
- Matthew Wayland. Miejscowy... - podrapał się po głowie, zastanawiając się nad czymś - ochroniarz. - powiedział krótko.
- Znasz Cristiano? Widziałeś go?
- Zdaje się, że pojechał rano na polowanie. Niedługo wróci.
Patrzyła na niego swoimi fiołkowymi oczami, lustrując każdy element jego ciała. Nic nie mówił, ona również. W pewnym momencie oderwał od niej swoje bursztynowe oczy i zerknął w bok. Na czarnym jak smoła koniu jechał Cristiano, zmierzył Wayland'a gniewnym spojrzeniem i ten  od razu się wycofał, zostawiając ją samą. Cholera, czemu mnie zostawił? Przyglądała się Włochowi, który zaledwie wczoraj uratował jej życie i prawdopodobnie dzisiejszej nocy przeleciał ją w łóżku. Skrzywiła się na samą myśl. Zeskoczył z ogiera, którego od razu zabrał jeden z tutejszych chłopców do stajni. Są mu tacy poddani, pomyślała, obserwując go jak idzie w jej stronę. Bo się go boją! - warknęła jej podświadomość.
- Witaj. Dobrze się spało?
- Tak, dziękuję. - uśmiechnęła się na chwilę - Ty mnie rozebrałeś? - spytała bez żadnych skrupułów.
Zmarszczył brwi i podrapał się po głowie.
- Odpowiedz...
- Tak. - wziął ją za łokieć i pociągnął do domu.
- Puszczaj!
Nie słuchał, wepchnął ją siłą do środka i przycisnął do ściany, trzymając dosyć mocno za podbródek. Nawet nie zauważyła kiedy zaczęły lecieć jej łzy, a oddech przyspieszył.
- Jesteś moja, rozumiesz? Masz być grzeczna,bo inaczej pożałujesz. - nie krzyczał, mówił spokojnie, bez zbędnych emocji. Nerwowo patrzyła na drzwi, słyszała jakieś kroki, ktoś tu szedł.
- Bądź cicho.
Zaryzykowała i krzyknęła, najgłośniej jak potrafiła, ale nikt nie przyszedł. Patrzyła na Cristiano błagalnie, lecz on był nieustępliwy, mierzył ją chłodnym wzrokiem i nie puszczał.

***

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy