poniedziałek, 12 maja 2014

Rozdział 9

Bezsilnie patrzyła jak Sanne i Gabriel pakują jej rzeczy do torby i omawiają jakiś plan.  Nerwowo zerknęła na Azraela, widząc jego wyraz twarzy westchnęła smutno. Została z tym wszystkim sama, nikt nie stoi po jej stronie, nawet on. Nie zdąży powiadomić Logana, że wyjeżdża. Logan! Poderwała się na równe nogi i skierowała szybko w stronę drzwi, zatrzymała się, czując zaciskające się na jej nadgarstku szczupłe i chłodne palce.
- Dokąd? - nie wiadomo w którym momencie Azrael znalazł się tuż przed nią, zagradzając jej drogę. Cholera, jest dla mnie za szybki. Patrzyła mu w oczy, używając swojego specjalnego spojrzenia niewinnej dziewczynki - Nie udawaj niewiniątka, Res. Dokąd chcesz iść?
- Muszę się czegoś dowiedzieć. Proszę, puść mnie.
Westchnął bezradnie i uwolnił ucisk. Zbiegła na dół, minęła Salę Pojednania i zamarła. W miejscu gdzie Torn rzucił Loganem o ścianę było duże wgniecenie a na podłodze pozostały ledwo dostrzegalne ślady po kałuży krwi. Zdała sobie sprawę, że czerwone oczy Alice patrzą na nią współczująco, wytarła łzy i spojrzała na nią.
- Alice... - przełknęła ślinę - Czy wiesz... Logan przeżył?
- Nie wiem... Widziałam, że go wynieśli na zewnątrz. Twój ojciec jeszcze nie wrócił. Naprawdę nie wiem.
Pozbyła się wszelkiej nadziei, dopiero teraz zdała sobie sprawę, że Alice ma na sobie falbaniastą sukienkę, a przy pasku wisi jej mały sztylet. Nie miała sił dowiadywać się czemu tak się ubrała, zawróciła z ponurą miną do sypialni. Wpadła na Azraela i Gabriela przed drzwiami, powoli uniosła na nich wzrok.
- Gotowa? - bursztynowe oczy Gabriela zatrzymały się na jej ponurej minie - O czymś nie wiem, Res?
- To... nic takiego. - Azrael podszedł do niej i dwoma palcami dotknął jej skroni. Bez wątpienia czyta mi w myślach, pomyślała ze smutkiem. Chłopak przytulił ją mocno i oparł brodę na czubku jej głowy.
- Tak mi przykro, siostrzyczko.

***

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy