poniedziałek, 19 maja 2014

Rozdział 18

- Wypuść mnie stąd! Masz mnie uwolnić! - desperacko próbowała rozerwać łańcuchy, którymi została przywiązana do drewnianego krzesła, lecz te tylko mocniej się zaciskały.  - Proszę...
Jej głos z czasem stawał się coraz bardziej błagalny i niepewny. Myślami cofnęła się do czasów gdy otoczona była służbą, która z poddaniem wykonywała jej rozkazy. A teraz? Była skrępowana, wszystko ją bolało, a na dodatek miała ranę na policzku. Wiążące ją metolowe łańcuchy uniemożliwiały jej używanie zaklęć, była sama, bezbronna i porzucona jak pies. Z rozpaczą odpędziła te myśli z głowy. Na pewno mnie szukają, Azrael mnie uwolni, nie zważając na to, że go odrzuciłam. Do ciemnego pomieszczenia weszła jakaś postać ze złowrogim uśmiechem. Jego ciemne oczy wpatrywały się w nią z pożądaniem, lecz dostrzegła w nich odrobinę wściekłości. Jego szorstkie dłonie powoli pogłaskały ją po ranie na twarzy, syknęła z bólu i przygryzła drżącą wargę.
- Nie płacz, kochanie. - głos Cristiano był cichy i opanowany, zachowywał się tak, jakby to była zwyczajna rozmowa.
Z trudem utrzymywała otwarte oczy, była już wykończona. Straciła rachubę czasu, ale wiedziała, że zbliża się świt. Cristiano nerwowo oblizał wargi i bezustannie się do niej zbliżał, dotykał ją, nadal głaszcząc po policzku.

***

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy