wtorek, 5 sierpnia 2014

Rozdział 24

Logan patrzył w szare oczy Rose i czekał, aż coś powie. Ona natomiast milcząc podeszła do księżniczki i dotknęła jej policzka, przez moment widział, jak jej oczy nie mają źrenic, po czym wracają do normy, a ona zamyka oczy i wzdycha.
- Nie dobrze... - wyszeptała, nadal na niego nie patrząc. - Jest gorzej niż myślałam.
Nie mógł wykrztusić nawet słowa, było źle. Gorzej niż myśleli. Zamarł, włożył ręce do kieszeni i czekał dalej. Uniósł wzrok, słysząc, że Rose wstaje i odwraca się w jego stronę. Szarość w jej oczach nieco uspokajała, ale nie dał oszukać. Domyślał się, że usłyszy coś, co mu się nie spodoba. Odwrócił wzrok.
- Logan... Spójrz mi w oczy. - Spojrzał, lecz niechętnie. - Dobrze wiesz, że zjawiam się wtedy, gdy masz kłopoty. Gdy grozi ci niebezpieczeństwo.
- Co jej jest. - zacisnął usta w wąską linię.
Brunetka cofnęła się o krok. Nigdy nie widziała go w takim stanie, był dla niej, jak brat. Starszy brat, który wpadał w tarapaty, a ona musiała go z nich wyciągać. Teraz był zupełnie inny. Targały nim sprzeczne emocje, był jednocześnie zły, smutny, zmęczony i zaniepokojony.
- Umiera.
Chciała tego uniknąć, ale jak? Chciał wiedzieć, więc powiedziała mu prosto w oczy to, co wie. Patrzyła na niego w milczeniu, jak stopniowo się od niej oddala. Od wszystkiego. Coś ciągnie go do siebie, rozpacz, która go ogarnęła niszczy go od środka. Nie mogła z nim teraz rozmawiać, musi zniknąć i wrócić, gdy się uspokoi. Spojrzała mu ostatni raz w oczy i rozpłynęła się w białej mgle, która ich otaczała.

***

Logan nachylił się nad Resą, westchnął smutno i złożył na jej wargach delikatny i czuły pocałunek. Przez chwilę czuł radość, lecz ta w mgnieniu oka znikła. Przestała istnieć

- Kocham Cię. - wyszeptał, patrząc na nią.
Drżącymi dłońmi odgarnął włosy z jej twarzy i ucałował ją delikatnie w zimne, jak lód, wargi. Przez chwilę wydawało mu się, że się uśmiechnęła. Wyprostował się bez słowa i skierował w stronę wyjścia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy