wtorek, 19 sierpnia 2014

Rozdział 30

Od wyruszenia ze świątyni minęło kilka godzin, kiedy wjechał na tereny miasta. Przez całą drogę rozmyślał nad znalezieniem miejscowej,jak to nazwała Rose, wiedźmy. Czarodziejki, która znała się na czarnej magii. Był wyczerpany po podróży i już usypiał w kulbace, gdy jego oczom ukazało się ogłoszenie przytwierdzone do szubienicy, która znajdowała się w samym centrum miasteczka. Widać było, że była to robota amatora. Na papierze widniała jego podobizna, a pod spodem było napisane : NIECH ZDRAJCA ZAWIŚNIE!
Logan parsknął śmiechem i oderwał kartkę od drewna, podarł na strzępy i rzucił za siebie. Pociągnął mocno za wodze, sprawiając, że koń uniósł przednie kopyta i zarżał wściekle, by potem opaść z powrotem na ziemię i pognać naprzód.
Daleko nie zajechał, gdyż zatrzymał go jakiś człowiek, wbiegając mu tuż przed rozpędzonego konia. Koń instynktownie, nie otrzymując komendy, zboczył na bok, żeby uniknąć zderzenia. Logan zatrzymał konia, zszedł z siodła i przyjrzał się osobie w kapturze.
- Ceádmil. - aksamitny głos pozwolił chłopakowi rozpoznać w postaci dziewczynę.
- Odsłoń twarz. - mruknął.
Dziewczyna zaśmiała się cicho i zrzuciła nakrycie. Miała jasnobrązowe oczy, posiadające drapieżny błysk w oczach. Wokół jej ramion opadała kaskada jasnych włosów, które sięgały do bioder. 
- Czekałam na Ciebie, Panie.
- Czyżby? - przeczesał zirytowany włosy i uniósł brew.
- Jestem Chloe Luise, nazywają mnie również Bronx.
Ostatnie słowo dało Loganowi do myślenia i zastanowił się chwilę. Z tego, co pamiętał, dziewczyna, której szukał budziła respekt wśród mieszkańców. Chloe do tego pasowała. Wystarczyło spojrzeć w jej oczy, żeby wiedzieć, że nie jest pełnej krwi człowiekiem.          

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy