wtorek, 19 sierpnia 2014

Rozdział 31

Dziewczyna po krótkiej rozmowie zarzuciła z powrotem kaptur na głowę i gestem pokazała Loganowi, by szedł za nią. Wzruszył ramionami i bez zastanowienia podążył jej śladem. Dziewczyna skierowała się na obrzeża miasta, gdzie mało kto się zapuszczał. Podeszła do jednej z małych chat, rozejrzała się dyskretnie i otworzyła drzwi. Logan wszedł za nią i rozejrzał się po wnętrzu, zamykając za sobą drewniane drzwi. Nieco inaczej wyobrażał sobie wyposażenie domu czarownicy. Spodziewał się porozstawianych eliksirów, czy wielkiego kotła na środku pomieszczenia, a tymczasem zastał schludny i ładnie urządzony pokoik. Na ścianach wisiały obrazy z członkami rodziny królewskiej, a na podłodze leżał dywan ze wzorami przypominającymi herb miasta. Pazury Tygrysa.
- Usiądź, bleidd.
- Nie nazywaj mnie tak. - warknął nieprzyjemnie. - Już z tym skończyłem.
Chloe spojrzała na niego i pokręciła głową, uśmiechając się lekko. Wyszeptała coś pod nosem i wysłała silny promień złej energii w jego stronę. Zareagował instynktownie. Jego szpony się wysunęły, podbiegł do niej i przycisnął ją do ściany, unieruchamiając skutecznie. Jego oddech momentalnie przyspieszył, wpatrywał się w nią chłodnym wzrokiem.
http://media.giphy.com/media/lrak8PTLbF1Oo/giphy.gif
- Skończyłeś, tak? - uśmiechnęła się szerzej. - Esseath taki sam, Howlett. Tacy, jak Ty, się nie zmieniają.
Ocknął się i odsunął od niej o kilka kroków. Zamknął oczy, starając się opanować.

Spokojnie... Uspokój się...

Powtarzał sobie te słowa bez przerwy i wreszcie jego szpony wsunęły się z powrotem. Otworzył oczy. Dziewczyna nadal stała w tym samym miejscu, uważnie mu się przyglądając. Zrezygnował z bycia odważnym, bo i tak by z nią nie wygrał. Przeczesał włosy i usiadł na jednym z krzeseł. Chloe postawiła przed nim kufel piwa i usiadła na przeciwko.
- A więc tak...
- Przejdź do rzeczy. - mruknął pod nosem, upijając pierwszy łyk.
- Właśnie to robię. Twoja osoba wywołała wielkie poruszenie w mieście, jak zawsze. Jestem ci potrzebna do ocalenia księżniczki, a mianowicie do zdobycia krwi feniksa. Dodatkowo król najął mnie do sprowadzenia Ciebie, Howlett. Mam problem z wyborem.
- Ja ci w tym nie pomogę, Bronx. Będę w karczmie. 
Dopił piwo i oblizał nerwowo wargi. Wstał i poszedł w stronę wyjścia.
- N'te va...
Zatrzymał się i odwrócił w stronę Chloe.
- Pomożesz, czy mam działać na własną rękę?
Westchnęła i wstała, wyciągnęła dłoń w jego stronę.
- Jutro wyruszamy.
Logan uśmiechnął się i uścisnął jej dłoń. Zerknął za okno, już się ściemniało i powoli  ogarniało go wielkie zmęczenie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy