Zdobądź krew feniksa, zdobądź krew feniksa...
* * *
Matt obudził się, czując chłodne powietrze. Otworzył oczy i przetarł je, rozglądając się po ich obozie. Ognisko dawało coraz mniej ciepła, więc dorzucił do niego trochę drewna. Wstał i otrzepał ubranie z wilgotnej ziemi i liści. Zaklął po cichu, widząc, że nie ma jego konia. Postanowił nie zamartwiać się na zapas i pojechać do miasta po trochę jedzenia. Podszedł do koni i odwiązał konia Azraela. Zerknął kątem oka na łowcę, który spał w najlepsze.
- Matt? - cichy głos Alice dotarł do niego zza pleców. Odwrócił się.
- Hm? - mruknął cicho.
- Jedziesz do miasta, prawda? Pojadę z tobą.
Wzruszył ramionami i wskoczył na klacz Azraela, która zarżała cicho. Nie miał nic przeciwko, aby dziewczyna pojechała z nim.
- Jasne. We dwójkę będzie raźniej.
Zaczekał, aż białowłosa będzie gotowa do jazdy i ruszyli, przyspieszając do galopu.
* * *
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz