sobota, 9 sierpnia 2014

Rozdział 25

Logan przeszedł przez kontur, przypominający kształtem drzwi. Najpierw nic nie widział, wszędzie była ciemność, która zdawała się nie mieć końca. Nagle zaczęły do niego dochodzić przyciszone, jeszcze niewyraźne, głosy jego brata. Po upłynięciu zaledwie kilku sekund zdał sobie sprawę, że ma zamknięte oczy. Podniósł powieki z niebywałą trudnością. Przez lekką mgłę widział, jak Matt przeczesuje z ulgą swoje ciemne włosy, a Alice, siedząca przy nim, uśmiecha się promiennie.
- Napij się. - nadal miała na sobie czerwoną suknię, która, musiał przyznać, dodawała jej więcej urody.
Skrzywił się lekko, pijąc napój przygotowany przez białowłosą. Odstawił już pusty kubek i wstał, co wyraźnie zaskoczyło Azraela, który uważnie się jemu przyglądał. Rozejrzał się dyskretnie i kolejny raz poczuł niesamowitą pustkę, czuł się tak, jakby był tylko skorupą. Bez środka. Umyta i przebrana księżniczka leżała na stercie koców, okryta dodatkowo innymi. Gdyby nie znał prawdy, powiedziałby, że śpi. Jej skóra powoli odzyskiwała dawną sprężystość i delikatność. Włosy znów pałały ognistym blaskiem, a wargi wykrzywiały się w delikatnym, rzekłby łobuzerskim, uśmiechu. Już się z nią pożegnał, nie chciał przechodzić przez to samo kolejny raz. Pustka, którą w sobie miał i tak się bezustannie powiększała. Wiedział komu, poza nim, najbardziej na niej zależy. Wyprostował się i bez chwili zastanowienia podszedł do Azraela, patrząc mu prosto w oczy, lecz nie tak, jak zawsze. Tym razem patrzył ze smutkiem, szacunkiem i rozczarowaniem.

* * *

Azrael podniósł się z ziemi, okrywając jeszcze siostrę kocem. Był zdziwiony zachowaniem Logana, zastanawiało go, co też może od niego chcieć. Jaka sytuacja zmusiła go do porozmawiania z nim w cztery oczy. Stawiał lekkie opory, lecz widząc wyraz twarzy Logana w końcu się zgodził. Chłopak poprosił, by odeszli od reszty, co jeszcze bardziej go zdziwiło.
- Wiem, że to zły moment na takie rzeczy... - mruknął Logan, opierając się plecami o pień drzewa. - Mam dwie wiadomości. Dobrą i złą.
- Zacznij od tej złej. - Azrael mógł się pomylić, ale wydawało mu się, że stary Howlett ma łzy w oczach.
- Res... Ona...
- Wysłów się. - warknął rozkazująco.
- Resa umiera.
- A ta dobra..? - wyszeptał.
- Jeszcze żyje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy